niedziela, 8 lutego 2015

Powiedz, jak się oddycha po przeszczepie?

Kilka dni temu dzwoniłem do Anny. Ona przeszczep płuc w Wiedniu ma za sobą. Nie było łatwo, ale ponieważ jest silną dziewczyną, cały czas wierzyła, że się uda. Teraz musi co prawda stawiać się co pewien czas w Wiedniu na kontrole, ale stara się czerpać z życia szczęście pełnymi garściami.

Prosiłem, aby opisała jak jej się teraz oddycha. W jej głosie usłyszałem radość, głęboką rozkosz i poczucie wielkiej ulgi. Pewnie nawet to sformułowanie nie oddaje w pełni jej uczuć. Doskonale ją rozumiem, to znaczy rozumiem od jakiego życia się uwolniła. Życia, w którym czujesz każdy oddech. Ciężki, płytki, nerwowy, który łapiesz w pośpiechu. Tutaj nie ma mowy o chwili wytchnienia, od tego nie ma ucieczki. Leki? Pomogą na godzinę, dwie. Później wszystko wraca i zaczyna się od nowa. Najgorzej gdy przychodzi zaostrzenie choroby. Wtedy płuca zalewa flegma lub co gorsza krew. Pamiętam pierwsze krwioplucie, byłem przerażony, czułem, że nie nadążam z wypluwaniem krwi, która napływała ze wszystkich stron. Kaszlesz, próbujesz ewakuować to świństwo. Potrzebne są dodatkowe inhalacje, drenaże. Są takie dni, że cała klatka jest obolała, a głębsze wdechy są męczarnią. Życie zaczyna kręcić się wokół oddychania.

Czekam na dzień, w którym tak jak Anna poczuję wielką ulgę. Wierzę, że jest to jeszcze możliwe…